Życie teatralne we Wrocławiu

Życie teatralne we Wrocławiu.

Wrocław miał niesłychane szczęście do znakomitych reżyserów eksperymentatorów, który idee teatru pchnęli na zupełnie inne ścieżki. Mówimy wrocławskie teatry i na myśl przychodzą nam takie ikony jak Henryk Tomaszewski i Jerzy Grotowski. Tomaszewski był choreografem i twórcą Wrocławskiego Teatru Pantomimy. Jego spektakle pantomimiczne, początkowo czerpiące obficie z literatury, później stały się bardziej filozoficzne, czerpały z teatralnych inspiracji wschodnich, sztuki dellarte, psychologii, filmu. Wizja reżyserska była tu dominująca. To Tomaszewski ukształtował nowoczesną pantomimę, która opierała się na wysublimowanym ruchu, ale miała przede wszystkim przekazywać emocje i przemyślenie postaci przefiltrowane przez wizję reżysera. Dzięki niemu zaczęło się mówić o Polsce sztuce mimów. Kiedy myśli się wrocławskie teatry to oczywiście kojarzymy z nimi jedyne w swoim rodzaje spektakle Grotowskiego. Ten wizjonerski reżyser stworzył zupełnie nowy teatr eksperymentalny. W jego teatrze nie chodziło jednak o zadziwienie formą, ale raczej wzajemne przenikanie formy i słowa, eksperyment. Grotowski, którego wrocławskie teatry, traktowały jak guru, zawsze tworzył spektakl w sposób filmowy. Ciął tekst, literacki, zmieniał, dodawał, nigdy nie traktował go jako świętość, ale materiał z którym trzeba się spierać, rozważać, dyskutować. Chociaż wrocławskie teatry były gotowe na różnego typu eksperymenty, scena Laboratorium, bo tak nazywał się teatr Grotowskiego, przez długi czas spotykała się z niezrozumieniem. Dziwiło i to, że reżyser zlikwidował tradycyjną scenę i widownię. W jego spektaklach widzowie niejednokrotnie pełnili rolę pierwszoplanowych aktorów. Oczywiście wrocławskie teatry z ich tradycyjnymi spektaklami chyliły czoło przed geniuszem Grotowskiego, ale przez długi czas nie chciały lub nie umiały pójść jego drogą. Zwłaszcza w późniejszych czasach, kiedy reżyser jeszcze wyraźnie podążył w stronę awangardy. Stało się to po powrocie z jego podróży na Wschód. Grotowski jeszcze zaczął jeszcze mocniej w tych rejonach poszukiwać sensu istnienia nie tylko teatru, ale w ogóle człowieka. Trzeba przyznać, że wrocławskie teatry miały szczęście do wybitnych reżyserów i twórców teatru. Obok Tomaszewskiego i Jerzego Grotowskiego można wymienić jeszcze wielu innych. Przez kilka lat na przykład z Teatrem Polskim we Wrocławiu był związany jako kierownik artystyczny Jerzy Grzegorzewski, również reformator teatru. Na szczególną uwagę zasługuje w jego przypadku nowoczesne podejście do scenografii. Grzegorzewski nie korzystał bowiem z dekoracji tradycyjnych. Raczej stawiał na przedmioty codziennego użytku, albo stricte nowoczesne jak na przykład skrzydło samolotu. Uwielbiał też burzyć przestrzeń teatralną. Teatr zaczynał się już w szatni, w foyer. Oczywiście dzisiaj już nie ma tak wybitnych reżyserów wizjonerów we wrocławskich teatrach i nie tylko w nich zresztą. Wciąż jednak można we Wrocławiu obejrzeć spektakle wybitne, odbiegające od sztampowych produkcji, w których liczy się jedynie przyciągnięcie jak największej ilości widzów, czyli po prostu sprzedanie biletów. Tu teatr nadal jest miejscem gdzie można przeżyć katharsis.