Afrykarium we Wrocławiu. Hit czy kit?

Afrykarium we Wrocławiu. Hit czy kit?

15 milionów litrów wody, 19 akwariów i basenów, niezliczone gatunki afrykańskich zwierząt. To wszystko mieści się na powierzchni 1,9 hektarów, a do jego budowy użyto 36 tysięcy metrów sześciennych betonu i 4800 ton stali. Liczby robią wrażenie. Ten unikalny na skalę światową kompleks powstał w najstarszym w Polsce wrocławskim Zoo. Według nas można go już zaliczyć do jednej z największych atrakcji Wrocławia, a na pewno wrocławskiego Zoo. Czy Afrykarium okazało się hitem, czy jego sztuczność wygrała i nie warto zawracać sobie nim głowy?

Nie mogliśmy się oprzeć. Uwielbiamy wrocławskie Zoo i zawsze podczas wizyty we Wrocławiu staramy się tam pójść. Tak było i tym razem, chociaż to nie samo Zoo było naszym głównym celem. O Afrykarium głośno było w telewizji, z dna jego pustych basenów w porannym programie zapowiadano pogodę i wychwalano go wniebogłosy. Nie zobaczyć takiego miejsca? No bez jaj. Uzbrojeni w aparat ruszamy na afrykańską przygodę. Szkoda, że nie na prawdziwą, ale jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma. O! Takie samo „O!” zrobiliśmy, gdy przyszło zapłacić za bilet wstępu (bilet obowiązuje na całe Zoo). 40 zł normalny, 35 zł studencki, 30 zł ulgowy. No rozumiemy, że 140 ton soli potrzebnej do zasolenia basenu Morza Czerwonego na pewno nie jest tanie, ale naszym zdaniem to lekka przesada. No cóż. Jako, że „pieniądz to nie wszystko” wchodzimy przez obrotowe bramki.

Mały spacer po Zoo. Standardowe zerknięcie co tam słychać u niedźwiedzi, później małpki i budynek Madagaskaru, dalej pawilon nocnych zwierząt, bawiące się żubry (bez puszczy) i wreszcie Afrykarium. Na pierwszy strzał idzie…

Wybrzeże Szkieletów w Nambii

W tym odtworzonym zagrożonym ekosystemie z zewnątrz można obserwować kotiki afrykańskie i pingwiny przylądkowe (tońce). o 12 miało być karmienie kotików, ale z racji okresu godowego kotiki nie jedzą… No cóż, ich wybór i należy to uszanować. Na karmienie zdecydowanie chciał wprosić się pingwin Janusz, który za wszelką cenę próbował uciec Pani opiekunce. No niestety został zawrócony do swojej części wybrzeża. My powędrowaliśmy za nim. Baseny dla pingwinów i kotików można obserwować z zewnątrz jak i z wewnątrz budynku z poziomu”pod wodą”. Dodatkowo w pomieszczeniu Wybrzeża szkieletów znajdują się małe akwaria z murenami, selenami i podświetlonymi na różowo meduzami.

Głębiny kanału Mozambickiego

Akrylowy tunel o długości 18 metrów, pływające nad głowami rekiny, płaszczki i inne duże ryby. Jest super! Można by tam siedzieć godzinami i obserwować te wspaniałe ryby. Tak wiemy… W innych nadmorskich europejskich miastach z oceanarium to standard. Ale to jest nasze i wcale nie trzeba jechać na drugi koniec Europy. Można przylepić się do szyby u nas w Polsce i poczuć się chociaż trochę jakbyśmy nurkowali w Afryce.

Afryka Wschodnia

Nil – życiodajna rzeka bogów. Nie mogło jej tu zabraknąć. A w niej nie kto inny jak hipopotamy nilowe, na których grzbietach co chwile ibisy serwują sobie małą przejażdżkę. Oprócz ibisów w strefie Afryki Wschodniej wypatrzeć możemy również 4 gatunki egzotycznych kaczek i waruga. Dalej mrówniki, dikdiki (małe antylopy) i kolonia niezdarnych golców (bez ścierniska, puzonów i trąbek). Nie mogło również zabraknąć endemicznych jezior Wielkich Rowów afrykańskich, czyli Malawi i Tanganiki. Marzenie każdego akwarysty 😉 Wszystko to dopełniają dwa wodospady, a latem otwierany dach.

Dżungla i rzeka Kongo

Zielona sauna. Po wejściu tam mamy namiastkę klimatu panującego w dżungli porastającej brzegi rzeki Kongo. W koronach drzew żyją ptaki, a w przyszłości prawdopodobnie sprowadzą się tu małpy. Pod powierzchnią wody mieszkają manaty, które można by obserwować godzinami i odgrodzony od wszystkich krokodyl, leniwie leżący na pniu.

Tu kończymy naszą przygodę z dziką Afryką. A nie! Zaraz! W Afrykarium możemy spotkać coś bardziej dzikiego od Afrykańskich zwierząt. Podobno cywilizowani…

Ludzie
Nie, nie z Afryki. Z Polski! Głośni, krzyczący, niepotrafiący czytać i nie znający obrazków. Przyjeżdżający oglądać tą dziką część naszego globu. A może to oni powinni zostać umieszczeni w takim „Ludziarium” i raz dziennie oprócz karmienia dostawali by tabliczki z zakazami, które mogli by sobie łamać. „NIE STUKAĆ W SZYBĘ”. Łup, łup, łup! Patrz ta rybka reaguje! „NIE UŻYWAĆ LAMPY BŁYSKOWEJ”. Pstryk, pstryk, pstryk. Kurcze, światło odbija się w szybie! I wreszcie coś co nie jest nigdzie napisane, a może powinno. AAAAA PATRZ REKIN! Super, ale naprawdę każdy go widzi i nie musisz o tym krzyczeć na całą salę. Nie żeby kompletnie o niczym nie rozmawiać, ale pół tonu ciszej. Afrykarium jest super, są tam piękne zwierzęta, ale może warto trzymać emocje na wodzy i nie drzeć kopary za każdym razem kiedy przepłynie płaszczka, albo hipopotam wyjdzie z wody?

Czy warto? Warto. Mimo według nas zbyt drogich biletów warto. Nie każdy ma okazję wybrać się do Afryki. A dzięki takim miejscom mamy chociaż namiastkę tego niesamowitego kontynentu pod nosem i warto z tego skorzystać. Więcej informacji znajdziecie na stronie wrocławskiego Zoo.

Byliście w Afrykarium? Jak wrażenia? A może dopiero się tam wybieracie albo wcale nie lubicie takich miejsc?