Dżakarta Jawajczycy

Jawajczycy

Duże rozwarstwienie społeczne znajduje odzwierciedlenie w języku. Można wyróżnić dziewięć bardzo rozbudowanych stylów mowy i wiele sposobów wysławiania się, stosowanych w zależności od statusu społecznego rozmówcy. Zjawisko to nie występuje na taką skalę w żadnym innym języku. Mieszkańcy Dżakarty to w przeważającej części Jawajczycy, którzy stanowią najliczniejszą grupę etniczną w Indonezji. Mówią oni austronezyjskim językiem jawajskim, mającym kilkanaście dialektów, ale posługują się także oficjalnym, indonezyjskim (bahasa indonesia). Są to przeważnie muzułmanie, ale żyją tu również chrześcijanie, hinduiści, buddyści oraz konfucjaniści (głównie Chińczycy). Niezależnie od deklaracji na temat wyznania, wielu z nich pozostaje przy dawnych wierzeniach, kultach i tradycjach. Mieszkanki tego regionu nie są zobowiązane do przestrzegania surowych przepisów, jakim podlegają muzułmanki w innych krajach zdominowanych przez islam. Korzystają z tych samych praw co mężczyźni, nie zasłaniają twarzy, studiują na wyższych uczelniach. Poligamia jest dopuszczalna, ale należy do rzadkości, gdyż jest sprzeczna z miejscową tradycją. Kobieta ma prawo do tzw. rozwodu warunkowego, jeśli jest źle traktowana przez męża, pozbawiona przez niego środków na utrzymanie bądź opuści on dom na dłużej niż pół roku.

Chińczycy

W Dżakarcie żyją imigranci z Azji, wśród których najliczniejsi są Chińczycy. Dzielą się oni na dwie grupy: Pernakau – urodzonych w Indonezji, zasymilowanych z tutejszą kulturą, mówiących językami austronezyjskimi oraz Totok – nowych imigrantów komunikujących się po chińsku. W ostatnim trzydziestoleciu w Dżakarcie często dochodziło do zamieszek, które zawsze kończyły się pogromem ludności i niszczeniem mienia w chińskiej dzielnicy Glodok. Zajścia miały podłoże ekonomiczne i były związane z dominacją Chińczyków w sektorze handlu i usług. Szacuje się bowiem, że w ich rękach znajduje się 3/4 majątku narodowego. W indonezyjskiej historii wszelkie polityczne niepokoje, wojny domowe i przewroty niezmiennie kończyły się rabowaniem bogatych Chińczyków. Przyczyn należy upatrywać w tym, że zdobywający majątek przybysze szukali kontaktów z ludźmi sprawującymi władzę, zarządzali, doradzali jak inwestować, przez co kojarzyli się z reżimem. Chińczycy mają z kolei za złe miejscowym, że zawsze traktowali ich instrumentalnie. Zakazano im nawet używać oficjalnie własnego języka. Glodok jest bodajże jedyną na świecie chińską dzielnicą, w której na próżno szukać ogłoszeń, reklam i witryn sklepowych z chińskimi znakami.