Jak pakuję się dziewczyna?
Po świecie krąży powszechna opinia, że dziewczyny zawsze mają problem ze spakowaniem się, nie ważne czy wyjeżdżają na tydzień czy na rok. Czy naprawdę jest tak, że musimy z czegoś rezygnować żeby zasunąć plecak albo domknąć walizkę?
Zacznę od tego, że ja sama chyba wpisuję się w stereotyp kobiety mającej problem z pakowaniem się. Odkąd kupiliśmy bilety na Islandię, codziennie rano wchodząc do garderoby zadaję sobie pytanie „Jak ja się spakuję?!”. Co nie zmienia faktu, że potrafię spakować się w mały, 30 litrowy plecak na tydzień (upychając w plecaku również śpiwór)… ale przejdźmy do rzeczy.
Co najtrudniej spakować? Wg mnie buty – zwykle zajmują sporo miejsca, nie da się ich skompresować no i trudno zabrać jedną parę, którą będzie miało się na stopach. Na zwykłe wyjazdy, trwające kilka tygodni spokojnie wystarczy 3 pary butów: japonki/sandały/klapki, trampki/vansy/newbalance co kto lubi i drugie zapasowe trampki/vansy/newbalance etc w razie jakby na pierwsze przemokły albo się rozpadły na kawałki. W wersji zimowej trampki/vansy/newbalance zmieniam na jakieś typowo górskie buty na wycieczki i drugie lżejsze emu (może w góry w nich nie pójdziemy, ale łatwo je spakować i jest w co się przebrać jak przemoknie nam pierwsza para). Dlaczego akurat trzy pary uważam za najbardziej optymalne? Raz wzięłam dwie i po tym jak złapała nas na motocyklu burza to nie miałam w czym chodzić bo jedyne buty oprócz klapek były mokre a gołe stopy+deszcz+15 stopni to nie jest super pomysł. Był też wyjazd na który spakowałam 12! par butów, oczywiście połowy nie założyłam wcale ale co się nanosiłam ciężkiego plecaka to moje. Co zrobić jak jedziemy na dłużej? Myślę, że też można zabrać trzy pary butów i przeżyjemy. Chociaż teraz gdy myślę o bagażu, który zabiorę do Islandii wiem, że butów wezmę więcej. No ale jednoczesne podróżowanie i „normalne” życie wymaga poświęceń 😉
Kolejna trudna rzecz – kosmetyki! Nie należę do dziewczyn, które bardzo się malują – u mnie jest to raczej dość minimalne. Zresztą jakąś małą tubkę kremu bb czy podkładu zawsze da się upchnąć a do tego nie mają raczej 100ml więc spokojnie możemy mieć je w bagażu podręcznym w samolocie. Dobra, dobra ale mamy jeszcze szampon, żel pod prysznic, balsam, coś do opalania, dezodorant… Jedziemy gdzieś na parę dni to możemy sobie przelać do małych pojemniczków (100ml) i od razu kosmetyczka o połowę mniejsza. Niestety, jak jedziemy na dłużej to już nie jest tak kolorowo. Ja należę do osób, które mają swoje ulubione kosmetyki i nie wyobrażam sobie kupowania zamienników w podróży (no chyba, że mój zapas zabrany z domu się skończył). Jednak wiem, że wiele osób robi zupełnie inaczej – biorą małe opakowania a jak się kończy to kupują coś innego. Oczywiście jak jedziemy, np. w dwójkę to niektóre rzeczy możemy zabrać „na pół” – pastę do zębów czy krem do opalania.
Teraz wrzućmy do plecaka coś co łatwo spakować. Bielizna, koszulki, w zimie zestaw czapka+szalik+rękawiczki. To wszystko łatwo „upchnąć”i wypełnić tym szczelnie plecak 🙂 No chyba, że ktoś lubi uprasowane a nie pomięte koszulki to może być problem. Zwykle kobiety mają to szczęście, że ich koszulki są mniejsze niż koszulki facetów więc mogą ich zabrać więcej. #tylewygrać Jak podróżujemy w ciepłym klimacie to polecam sukienki. Dziewczyny pakujcie sukienki a nie będziecie miały problemu „mam jeszcze czysty tshrirt czy nie; hmmm spodenki do kolan czy krótsze” 😉
Dobra, plecak już prawie pełny a nie mamy wszystkiego co potrzebne. Kurtka – przeciwdeszczową proponuję upchnąć tak samo jak poprzednie rzeczy, byle gdzieś na wierzchu. Jak lecimy samolotem a nasza kurtka jest ciężką albo zajmuję dużo miejsca najlepiej założyć ją na siebie. W ogóle wymyśliłam sobie kiedyś taki patent: najpierw zastanawiam się co mi potrzebne i co chce zabrać, szykuje sobie te rzeczy jakiś czas przed wyjazdem i analizuję je pod kątem tego czy są mega grube (więc zajmą dużo miejsca) albo bardzo ciężkie (więc może lepiej zamienić na coś innego albo też wrzucić na siebie w przypadku samolotu). I tym sposobem rzadko kiedy biorę ze sobą dżinsy – są średnio wygodne, sztywne i ciężkie a do tego długo wysychają. W zamian za to legginsy (najlepsze co mogło przytrafić się kobietom), dresy i szarawary.
Co więcej? Chyba już w zależności po co i gdzie jedziemy. Ale zarówno kostium kąpielowy, gogle jaki i kijki trekkingowe powinny się zmieścić.
Wychodzi na to, że kobiety nie powinny mieć problemu ze sprawnym pakowaniem. Jednak życie zwykle pokazuję, że jest troszkę inaczej. Oczywiście ja piszę tutaj z mojej perspektywy i odwołuję się do swoich wyjazdów, wiem że dużo osób krytykuje takie podejście i powie „Jak można przejmować się ubraniami, kosmetykami etc. Przecież najważniejsze, że jedziemy i zobaczymy ciekawe miejsca!”. Należę do osób, które wolą zabrać więcej (nawet jak trzeba nosić plecak na plecach) niż z czegoś rezygnować i mieć zepsuty wyjazd przez jedyne przemoczone buty, zwykle biorę też tyle rzeczy żeby nie robić prania (wyjazdy max 2 tyg.).
A wy jak uważacie?