Kipsala. Ryska wyspa o dwóch twarzach.
Kapryśna jak wyspy Dźwiny. Starzy mieszkańcy Rygi znają to przysłowie bardzo dobrze. Dziś niema ono większego sensu. Jednak kiedyś, w XVIII wieku, nie jedna panna słyszała te słowa. I to właśnie wtedy, w czasach gdy wyspy były „kapryśne” rozpoczyna się nasza historia. Historia miejsca, które czas zostawił w spokoju. Miejsca, które nie poddało się nurtom nowoczesności i każe im meandrować przestrzegając wyznaczonych zasad. I w końcu Miejsca narodzin bohatera, który przeładowywał statki w ryskim porcie. Dajcie porwać się wodą Dźwiny. Wyrzucą was na brzeg małej wyspy z drewnianymi domkami. Kiedyś jej mieszkańcy wstawali przed świtem, żeby napełnić sieci rybami. Dziś w siatkach przynoszą kawior, a świt to dla nich środek nocy. Poznajcie wyspę Kipsala.
Kipsala
A właściwie Zagarsala. Bo tak brzmiała pierwsza nazwa wyspy w XVIII wieku. Pochodziła ona od imienia mieszkającego na wyspie rybaka Žagarsa. Wody Dźwiny nanosiły muł i ziemie, które osadzały się między małymi wysepkami. Tak właśnie Zagarsala połączyła się z sąsiednią wyspą o nazwie Pedu. Dziś jest to górny koniec wyspy, w pobliżu zatoki Agenskalns. Kolejną wyspą, która tym sposobem przyłączyła się do Zagarsali była Kilversala. Obecnie między ulicami Azenes iela i Kaiju iela. Jeszcze wcześniej do wyspy dołączyła się wyspa Darvas, na której mieścił się magazyn Rygi oraz ziemia rodziny rybaków Kipis. I to właśnie podobno od ich nazwiska ten zlepek kilku wysp nosi nazwę Kipasala. Druga teoria mówi o niemieckojęzycznym pochodzeniu nazwy. Miałaby ona pochodzić od słowa „kip”, które oznaczało kratownice ze skór lub lnu. Wyspa oprócz ziemi rybaków, używana była jako magazyn miejski. Stąd przypuszczenia o drugim pochodzeniu nazwy.
Kipsala
Pomimo planów, które radykalnie miały zmienić wygląd wyspy, Kipsala nadal zachowuje swój unikalny charakter. Patrząc na to, jak zmienia się Ryga, jest to dość niezwykłe. Wyspy mają w sobie coś szczególnego. I chociaż ta jest bardzo blisko lądu i właściwie należy do miasta, to i tak żyje własnym życiem. Jeżeli plany zagospodarowania doszłyby do skutku, to dzisiejsza Kipsala byłaby jednym wielkim kampusem uczelni. Jednak to nie jedyna przeszkoda, jaką pokonała wyspa. W 1920 roku plany zakładały wybudowanie na niej budynków rządowych. Jednak te też nie zostały zrealizowane. I chociaż część wyspy zajmują budynki Politechniki Ryskiej, to spory obszar zachowała dawną atmosferę.
Drewniane domy
Tak jak na Moskiewskim Przedmieściu, tak i tu największą atrakcję stanowią drewniane domy. Maja one między 120 a 200 lat. Niektóre z nich są odnawiane, jednak pieczę nad wszystkim trzyma UNESCO. Dzięki temu te przepiękne budynki nadal zachowują swój niesamowity klimat. Nieruchomości na wyspie należą do jednych z najdroższych w Rydze. Stara fabryka gipsu z XIX wieku, która działała tu jeszcze do II Wojny Światowej, została odrestaurowana i przerobiona na lofty. Były to pierwsze lofty oddane do użytku na Łotwie. Wszystko wygląda jednak bardzo estetycznie i nie zaburza atmosfery tego miejsca. Niestety bardzo wiele z tych pięknych domów niszczeje. Pewnie ze względu na ceny są one niezamieszkałe i nikt ich nie odnawia. Mamy nadzieję, że i one dotrwają czasów swojej drugiej młodości.
Jānis (Žanis) Lipke
Opowiadając o Kipsali nie można nie wspomnieć o człowieku, którym szczyci się Ryga. Ba! Szczyci się nim cała Łotwa! Žanis Lipke urodzony właśnie na tej wyspie jest pierwszym Łotyszem, który pośmiertnie otrzymał tytuł Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata. Jest to najwyższe odznaczenie cywilne przyznawane nie-Żydom przez Izrael. Lipke, pracował jako robotnik w ryskim porcie przeładunkowym. Jednak gdy w 1941 roku Niemcy założyli ryskie getto, zatrudnił się on jako dostawca dla Luftwaffe. Jednak nie zrobił tego ze względu na wyższe zarobki. Miał w tym bardziej szczytny cel. Pracując w magazynach, zaraz obok bazaru miejskiego miał bardzo blisko do żydowskiego getta. Jako pracownik nieżydowskiego pochodzenia odpowiedzialny był za transport Żydów do getta. Wtedy to właśnie Lipke ukrywał część z nich w samochodzie i zabierał do siebie. Ukrywał ich w specjalnie przygotowanym bunkrze, który znajdował się pod szopą. W taki właśnie sposób Lipke stał się bohaterem. Uratował on 56 Żydów, co stanowi ponad 1/8 ogółu ocalałych z Holocaustu na Łotwie. I chociaż jego dom był wielokrotnie przeszukiwany, udało mu się utrzymać wszystko w tajemnicy.
Na wyspie utworzono miejsce pamięci Žanisa Lipke. Jest to nowoczesne, interaktywne muzeum zaprojektowane przez znanego miejscowego architekta. Półmrok panujący w muzeum naśladuje warunki, w jakich żyły rodziny ukrywające się bunkrze pod szopą. Wstęp do muzeum jest bezpłatny. Każdy w zamian za zwiedzanie może zostawić datek dowolnej wysokości na utrzymanie muzeum. Będąc na Kipsali warto się tam wybrać i lepiej poznać historię tego niesamowitego człowieka. Bezinteresownie narażał on życie, dla ludzi, których nawet nie znał. Więcej informacji o muzeum i godziny otwarcia znajdziecie na jego stronie internetowej.
Kolejny raz przekonaliśmy się, że wyspy żyją własnym życiem. Są małymi kawałkami lądu, których atmosferę i magię ciężko jest zniszczyć. Jak gdyby otoczone były niewidzialnym murem, który odcina je od rzeczywistości. A przecież to tylko, a może aż woda dzieli je od stałego lądu. Dlaczego tak się dzieje? Nie wiemy. I chyba nie chcemy się dowiedzieć. Magia niech pozostanie magią, a my, chociaż na chwilę poczujemy ją na sobie — odwiedzając takie miejsca. To jak? Podoba Wam się ten mały kawałeczek lądu pośrodku wielkiej rzeki?