Słynni malarze: Cezanne, Matisse, Chagall, Picasso wybrali to miejsce ze względu na kolory: lazur morza, złoto plaż, czerwień skał, fiolet lawendowych pól i wieczną zieleń.
Dziś przyjeżdżają tu wszyscy, żeby nacieszyć się świetną pogodą, ciepłym morzem i przyjemnym, niespiesznym życiem, ale również żeby stanąć na słynnym czerwonym dywanie w Cannes i zobaczyć z bliska gwiazdy światowego kina.
Kto nie lubi tłumów, ale z przyjemnością stanąłby twarzą w twarz z gwiazdą, niech się nie martwi. Dla wielu z nich Riwiera Francuska to stałe miejsce wypoczynku.
Zwiedzający ten letni kurort powinni koniecznie zobaczyć wieczorną panoramę miasta ze wzgórza Le Souquet. Bo jest na co popatrzeć: w zatoce cumują wielkie luksusowe jachty, na których wciąż toczy się zabawa. Atmosferę niespiesznego przyjęcia czuje się na odległość. Poza tym warto przespacerować się przepięknie oświetloną promenadą La Croisette. To właśnie tutaj najłatwiej natknąć się na znane twarze. I nic w tym dziwnego, bo w pobliżu znajdują się najdroższe hotele, knajpki i butiki. Najstarszy Carlton w Europie, sklepy Gucciego i Vuittona i ulubiona przez gwiazdy kawiarnia Cafe Roma.
Nieco na zachód od Cannes leży Saint-Tropez. Centrum tego kurortu jest nieduże i skromniejsze. Nie ma tu długiej promenady i wytwornych hoteli. Są za to ekskluzywne restauracje i plaże (jak Club 55 i Plagę de Tahiti), ulubione kawiarnie gwiazd (jak choćby Le Cafe przy głównym Place des Lices z ogromnymi platanami) czy ciąg kawiarnianych ogródków i kolorowych kamieniczek wzdłuż portu. Port Saint-Tropez to też ulubione miejsce lokalnych artystów malarzy. Zjeżdżają się tu każdego ranka ze sztalugami i częścią swojego dorobku. Pojawiają się także miłośnicy przygód najsławniejszego żandarma Francji (w którego rolę wcielał się Louis de Funes), aby przed dawnym budynkiem żandarmerii ktoś pstryknął im zdjęcie. Będąc na Lazurowym Wybrzeżu, trzeba z pewnością odwiedzić należącą niegdyś Włoch Niceę, nieoficjalną stolicę Riwiery. Mimo że plaża jest tu kamienista (na drobne kamyczki na pewno przyda się mata pod ręcznik i plastikowe, zapinane sandałki), to wyjątkowy kolor morza przyciąga tłumy. Znak rozpoznawczy Nicei to niewątpliwie siedmio-kilometrowa, szeroka, biegnąca wzdłuż morza wysadzana palmami Promenada Anglików.
Urocza jest Stara Nicea. Wąskie, kręte uliczki, kamienice w rozgrzanych słońcem kolorach czerwonym, żółtym, niebieskim, łososiowym… Sąsiadują tu ze sobą maleńkie butiki, sklepy z pamiątkami, galerie sztuki, ale też rzeźnicy, piekarze, sprzedawcy owoców i mnóstwo kafejek. Z tych ostatnich słynie zwłaszcza Cours Saleya, który największe oblężenie przeżywa wieczorami. Na stolikach przed szykownie ubranymi gośćmi piętrzą się patery z wyłożonymi na lodzie owocami morza. Pyszne! Tyle że dłuższe przebywanie na nicejskiej starówce może jednak przyprawić o ból głowy. Głębszy oddech wzięliśmy dopiero w cienistym parku na pobliskim niewysokim wzgórzu, z którego widać ładny nicejski port i imponującą Promenadę Anglików.
Rajskie ogrody
W większości nicejskich parków można szukać głównie cienia, ale są na Lazurowym Wybrzeżu ogrody, które gościom oferują znacznie więcej. Nam spodobały się szczególnie te na półwyspie Ferrat, między Niceą a Monako. Właśnie tu, na Najdroższym Palcu Świata (nazwanym tak ze względu na kształt, jaki tworzy na mapie, i ceny tamtejszych nieruchomości), pochodząca z francusko-angielskiego rodu Beatrice Rothschild (po zamążpójściu Ephrussi) zbudowała przepiękną, okazałą willę w stylu wenecjańskim, a wokół niej dziewięć tematycznych ogrodów. Różany najlepiej zwiedzać od kwietnia do lipca, a prowansalski od marca do września.
Najlepszym lekarstwem na zmęczenie po całym dniu zwiedzania w pełnym słońcu jest jednak odpoczynek we wspaniałym ogrodzie egzotycznym. Feeria kolorów stanowi bardzo miłą odmianę po wszechobecnych na wybrzeżu błękitach i turkusach. Tu w błogim spokoju wreszcie można delektować się każdą chwilą.