Namiastka orientu w Europejskiej stolicy – Sarajewo

Namiastka orientu w Europejskiej stolicy – Sarajewo.

Sarajewo to miasto na które potrzeba znacznie więcej czasu niż zdołaliśmy mu poświęcić. Jednak nawet ta krótka chwila przekonała nas, że warto tam wrócić jeszcze nie raz.

Stolica Bośni i Hercegowiny położona w kotlinie pomiędzy pięcioma górami Alp Dynarskich. Założona została w 1462 roku przez Turków Osmańskich. Kiedyś bardzo rozwinięte i wielokulturowe miasto, które było świadkiem paru bardzo ważnych wydarzeń. W Sarajewie zamordowano arcyksięcia Franciszka Ferdynanda Habsburga (28.06.1914), co było przyczyną wybuchu I Wojny Światowej. W 1984 roku odbyły się tu zimowe igrzyska olimpijskie. Po wybuchu wojny w byłej Jugosławii miasto było oblegane przez Bośniackich Serbów. Jego położenie ułatwiało ostrzał z pobliskich gór oraz odcięcie Sarajewa od dostaw prądu, gazu i żywności. Po zawarciu układu z Dayton (1995 r.) miasto jest systematycznie odbudowywane, chociaż nie da się nie zauważyć zniszczeń, a pobliskie tereny wciąż są zaminowane.

Polskim śladem jest fakt, że w Sarajewie został utworzony tam Legion Polski wchodzący w skład Armii Hellera. Założony w 1918 roku przez mjr Artura Ganczarskiego, który przeprowadził 600 żołnierzy i 63 oficerów 25 listopada do Krakowa.

Miasto wielu kultur w którym Muzułmanie (narodowość w BiH), Chorwaci, Serbowie i Bośniacy (ubiegając się o dowód osobisty nie da się zaznaczyć takiej narodowości) żyli, żyją i będą żyć obok siebie. Pokazuje to, że czystki etniczne (które były główną przyczyną wybuchu wojny w Jugosławii) to tylko bezsensowne gadanie ludzi chcących dojść do władzy. Świetnie pokazuje to książka autorstwa Barbary Demick „W oblężeniu. Życie pod ostrzałem na sarajewskiej ulicy”, którą warto przeczytać przed przyjazdem do tego miasta. Może nie opisuje zabytków itp., ale dzięki niej poznamy mentalność ludzi mieszkających w tym niesamowitym miejscu.

My w Sarajewie odwiedziliśmy tylko Stari Grad (stare miasto). Jest to najstarsza część miasta. Zadziwiające tu jest to że Kościoły stoją w sąsiedztwie synagog i meczetów. Baščaršija średniowieczny targ turecki, serce Sarajewa, namiastka orientu. Tam czas zatrzymał się w miejscu. W Bezistanach (małych budkach handlowych) wciąż kwitnie handel i rzemiosło. W jego centrum znajduje się studnia Sebilj, która jest pozostałością po jednym z pierwszych europejskich wodociągów. Najczęstszą pamiątką jaką można znaleźć na bazarach jest nabój z grawerem, trochę to przytłaczające no ale cóż. To miasto ma niesamowitą atmosferę. Kobiety w miniówkach stoją obok Muzułmanek z zasłoniętymi dłońmi, minarety wyrastające zaraz za katolickim kościołem z rzeźbą naszego papieża Jana Pawła II oraz tłumy głośnych turystów na głównej drodze których od modlących się Muzułmanów oddziela kawałek muru. I wiecie co jest najdziwniejsze? Nikogo to tam nie dziwi…

Warto przystanąć na chwile przy wiecznym ogniu (Vjecna Vatra), czyli pomniku upamiętniającym cywilów i żołnierzy poległych w czasie II wojny światowej. Wszystkich trzech narodów Bośni i Hercegowiny, czyli Serbów, Chorwatów i Muzułmanów (Boszniaków). Wieczny ogień płonie prawie nieprzerwanie od 6 kwietnia 1946 roku, zgasł tylko raz, podczas okupacji Sarajewa 1992-1996 kiedy zabrakło gazu.

Gdzieniegdzie można zobaczyć tzw. róże Sarajewa. Czyli dziury po pociskach którymi ostrzeliwano Sarajewo podczas okupacji które zostały zalane czerwoną farbą z dodatkiem żywicy.

Na temat tego miasta można by się rozpisywać na wiele stron, ale my jednak radzimy odwiedzić je osobiście. To miasto z duszą, trochę nadszarpniętą wojną, ale wciąż magiczną, niesamowitą i orientalną. Nas ta magia zaczarowała i na pewno wrócimy tam jeszcze na dłużej.