Rezerwat Uvac to kolejne, warte odwiedzenia miejsce w Serbii. Położony na południu kraju, w sąsiedztwie miasta Sjenica. Jednak to sąsiedztwo nie jest bezpośrednie i właściwie będąc w Uvac znajdujemy się „pośrodku niczego”. Rezerwat został utworzony w 1994 roku by chronić populację sępa płowego. Ochrona gatunku została zarządzona w ostatni momencie (teren Uvac zamieszkiwało około 6 par sępów), jednak była (i jest) prowadzona wzorowo dzięki czemu obecnie populacja sępów płowych jest w tym miejscu największa.
Wizytówką rezerwatu są meandry, które robią niesamowite wrażenie. Najlepsze widoki „z góry” zapewniają specjalne tarasy widokowe. Można również wybrać się na wycieczkę statkiem by obejrzeć je również z innej perspektywy, koszt to 20 euro (nie wiem jak cena ma się do ilości osób, nas była dwójka). My zdecydowaliśmy się na pieszą wędrówkę. Szlak zaczyna się zaraz obok campingu (a dokładniej obok źródełka z woda pitną) i prowadzi nas wzdłuż brzegu rzeki, dolinkami, górkami oraz przez łąki i pastwiska. Dotarcie do tarasu widokowego i powrót na camping to około 12 kilometrów, jednak wędrówka jest w miarę łatwa i przyjemna. Nam trafił się ogromny upał, nie zjedliśmy porządnego śniadania i mieliśmy mało czasu ale i tak było bajecznie. Warto zabrać ze sobą zapas wody (najlepiej ze źródełka bo od razu będzie schłodzona :)).
Dobra, pozachwycaliśmy się meandrami ale zapytacie pewnie jak tam w ogóle dojechać? Po pierwsze trzeba to zrobić z dobrej strony (nie z każdej strony są szlaki widokowe), po drugie zależy skąd jedziemy. Uvac było naszym kolejnym przystankiem po Mieście Diabła więc kierowaliśmy się w stronę drogi krajowej 117. Trzeba przyznać, że widoki na trasie mieliśmy przepiękne. Pasma gór z każdej strony, małe wsie z tradycyjną zabudową i górskie kurorty niczym Les2Alpes, a do tego wszystkiego bezchmurne niebo i powoli zachodzące słońce. Może jakoś asfaltu nie powala na kolana, ale nawet nie zwraca się na to uwagi, także myślę, że wycieczka motocyklem albo samochodem będzie świetnym pomysłem. Dojechanie bezpośrednio na camping może być problematyczne, wspominaliśmy o tym w naszej relacji, jednak nie niemożliwe. Nie wiem jak jest z transportem publicznym czy autostopem (jednak o to bym się nie obawiała), w każdym razie miejscowość, z której można urządzić sobie dłuższą pieszą wycieczkę (na camping nad samą rzeką i dalej) jest Kanjevina. Do rezerwatu można dostać się również od jego północnej strony, drogą krajową numer 228.
W samym rezerwacie czy w jego okolicy raczej nie ma problemu z noclegiem. Miejsce na rozbicie namiotu da się łatwo znaleźć (uważajcie tylko, żeby nie trafić na pastwisko bo pieski pilnujące owiec czy krów nie są zbyt przyjazne), zresztą Serbowie są ogromnie pomocni i warto pytać czy nie mają pokoi na wynajem albo czy nie pozwolą wam rozbić namiotu obok domu. My koniecznie chcieliśmy biwakować nad samym brzegiem Uvac więc wybraliśmy camping (ale w okolicy da się też spać na dziko). Mieliśmy to szczęście, że poznani Serbowie zaprosili nas do swojego domku więc ile camping kosztuje nie wiemy. Jednak prowadzi go pozytywnie zakręcona rodzinka, pani właścicielka zaprosiła nas na poranna kawę i mimo bariery językowej „pogadaliśmy” (pokazując sobie zdania w rozmówkach) ponad godzinę. Właściciele udzielają informacji na temat szlaków i rezerwatu, można też popłynąć z nimi na wycieczkę łódką. Sam camping wydaje się być na odludziu a mimo wszystko przyjeżdża tam więcej niż dwie osoby na tydzień. Sklepy są daleko więc trzeba mieć zapas jedzenia na cały pobyt.
Rezerwat ma ogromną powierzchnię, my zobaczyliśmy tylko malutki fragment co nie zmienia faktu, że zrobił na nas wielkie wrażenie i naszym zdaniem to jedno z najpiękniejszych miejsc w Europie (a pewnie nawet i na Świecie). Warto przyjechać tam na kilka dni i zobaczyć na własne oczy niesamowite widoki i sępy latające tak nisko, że bez problemu da się zrobić im zdjęcie czy obserwować je przez lornetkę.