Schrony w Nowej Hucie – Schron i stanowisko dowodzenia pod budynkiem „S” Kombinatu

Schrony w Nowej Hucie – Schron i stanowisko dowodzenia pod budynkiem „S” Kombinatu.

Nowa Huta, teraz dzielnica Krakowa, kiedyś osobne komunistyczne miasto. Zbudowana na potrzeby osób pracujących w Hucie im. Lenina (później Hucie Tadeusza Sendzimira). Miała być komunistycznym miastem bez kościołów i z tysiącami ludzi, którzy jak roboty dzień w dzień szli pracować dla idei. Tak miało być a jednak było zupełnie inaczej. A jak jest teraz? Nowa Huta powoli wychodzi z cienia Krakowa, staje się atrakcyjna dla turystów i mimo wielu krążących stereotypów, wcale nie jest taka straszna. Dzielnica, oprócz swojej historii ma do zaproponowania wiele ciekawych miejsc, które tylko czekają aż ktoś się nimi zainteresuje.

A jak się ma to do nas? A tak, że to nasza mała ojczyzna. To tu spędziliśmy dzieciństwo i okres młodzieńczego buntu. I chociaż dzielnica w której mieszkam została odłączona od Nowej Huty, a Hania przeprowadziła się niedawno na obrzeża Krakowa, to dalej czujemy się tu jak w domu i otwarcie możemy przyznać, że JESTEŚMY Z NOWEJ HUTY!

Najczęściej jest tak, że marzymy o dalekich podróżach, a nasze otoczenie wydaję nam się zwykłe i nudne. Jednak przychodzi taki czas, że ktoś rozpali w nas tą iskierkę zainteresowania i pokaże miejsca wcześniej nieznane. Tak było i w tym przypadku. Znaleźliśmy ogłoszenie o wycieczce organizowanej przez Biuro Podróży Ecotravel, które w swym projekcie Nowa Huta Travel chce pokazać turystom ciekawe miejsca związane z tą dzielnicą. I tak staliśmy się turystami u siebie w ogródku. Wybraliśmy się na zwiedzanie schronu zarządzania Kombinatem (dawniej Hutą im. Lenina), który znajduję się pod Budynkiem administracyjnym „S”.

Budynek „S” to budynek socjalny (dla ludu). Wraz z budynkiem „Z” czyli budynkiem zarządu tworzą centrum administracyjne Kombinatu. Mają dość charakterystyczny wygląd i są przez mieszkańców Nowej Huty nazywane są „Watykanem” lub „Pałacem Dożów”. Oba budynki posiadają schrony (połączone ze sobą), jednak schron pod „Z-etką” nie jest jeszcze udostępniony do zwiedzania. Tu warto wspomnieć, że w całej dzielnicy jest podobno około 200 schronów „przeciwatomowych”, które miały chronić mieszkańców. Wróćmy jednak do naszej wycieczki. Po schronie oprowadzał nas przewodnik z Małopolskiego Stowarzyszenia Miłośników Historii „Rawelin”. Po paru słowach wprowadzenia wchodzimy do środka. Najpierw wita nas wielki dziedziniec, potem piękna klatka schodowa i wreszcie grube, podwójne stalowe drzwi, za którymi kryje się to po co przyszliśmy.

Schron, a właściwie małe centrum dowodzenia, został opuszczony dawno temu . W gablotkach z „newsami” jest informacja o wybuchu w Czarnobylu i to właśnie wtedy czas się tu zatrzymał. Na szczęście nikt tu niczego nie ruszał, dlatego ten schron jest taki wyjątkowy. Na ścianach wiszą mapy, które informują nas o zagrożeniach związanych z zanieczyszczeniem regionu przez największe fabryki (w przypadku dużych awarii). Mapy kombinatu i budynków do niego należących. Do tego tablice informacyjne o zachowaniu podczas zagrożenia i kalendarze z pięknymi paniami ku pokrzepieniu serc 😉

Wielka księga okuta w miedzianą okładkę skrywa w sobie setki podpisów ważnych osób, które kiedyś odwiedziły schron. A meble „Kubuś” wciąż czekają na kogoś, kto po wielu godzinach spędzonych pod ziemią będzie chciał odpocząć.

Ludzie mieli tam spędzać nawet kilka dni dlatego nie mogło zabraknąć toalet i pryszniców. Brakuje jedynie kuchni, ale czy podczas zagrożenia ktoś myślał by o klepaniu schabowych, albo gotowaniu rosołku?

Woda pitna dostarczana była w specjalnych, szczelnych zbiornikach. Ta do celów gospodarczych i sanitarnych trafiała do schronu w sposób konwencjonalny czyli po prostu rurociągiem.

Powietrze przed wlotem do pomieszczeń schronowych było filtrowane w celu usunięcia potencjalnego skażenia. Aby ułatwić sobie prace i nie obsługiwać urządzeń filtrujących ręcznie, zamontowano napędzający je (z pomocą człowieka) rower.

Dziesiątki akumulatorów magazynowały kiedyś energię potrzebną do działania kilku najważniejszych urządzeń i telefonów. Telefony, jest ich tam mnóstwo. W każdym pokoju przynajmniej jeden. Większość głuchych, ale jeden wciąż ma sygnał (żartują, że to telefon na linii Kraków – Moskwa). Gdyby prądu brakło całkowicie, telefony zastępowaliby gońcy, którzy nawet podczas skażenia mieli biegać między schronami i przekazywać informacje.

Kolejne pomieszczenie to mała rozgłośnia radiowa, która do „kołchoźników” (głośników radiowęzłowych) w całej dzielnicy nadawała najważniejsze informacje.

I wreszcie centrum schronu. Pokój, w którym każdy miał swoje przypisane miejsce, nawet dyrektor HTS (Huty Tadeusza Sendzimira). Każde miejsce miało słuchawki, telefon i parę guziczków, których działanie dopiero jest odkrywane. W pokoju znajdują się również dwie magnetyczne tablice, na których wisieć miały najważniejsze informację oraz tablica meteorologiczna. Można było na niej ustawiać pogodę, jaka właśnie panowała na zewnątrz.

Kolejne pomieszczenie to mała rozgłośnia radiowa, która do „kołchoźników” (głośników radiowęzłowych) w całej dzielnicy nadawała najważniejsze informacje.

Na koniec mała ciekawostka. Są plotki, że pod Nową Hutą jest drugie, podziemne miasto. Schrony, tunele i podziemne szpitale czekają za wielkimi stalowymi drzwiami aż ktoś je odkryje. Sporo z nich jest już odkrytych i dlaczego nie miały by się łączyć w podziemne „miasto Zimnej Wojny”? Jeżeli są tunele (to akurat nie są plotki) po których jeździ się meleksami, a dużo bloków w Nowej Hucie ma schrony, które łączą się z innymi podziemnymi przejściami. Znacie książkę Metro 2033? Jeżeli tak, to pewnie zainteresuje was fakt, że powstała „Polska wersja” tej książki. Jest to „Dzielnica obiecana” której akcja rozgrywa się właśnie w podziemiach Nowej Huty 😉

Mamy nadzieję, że zainteresowaliśmy was tym wpisem i następnym razem odwiedzając Kraków wpadniecie do Nowej Huty i poczujecie magie tego miejsca. Mamy nadzieję, że uda nam się przedstawić więcej takich miejsc związanych z naszą dzielnicą i trochę pomożemy jej rozwinąć się turystycznie.

To jak? Wpadacie następnym razem do Nowej Huty?